Page:Adam Bełcikowski - Pies i jego obyczaje.djvu/29

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

pał ją, potym galopem puścił się do brzegu, przepłynął rzekę i przyniósł ranionego ptaka.
 Doświadczonego myśliwego napewno nie zadziwi podobna taktyka wyżła angielskiego. Jak wiadomo, zraniona kaczka nie może płynąć pod prąd i musi wyjść na brzeg; gdyby pies rzucił się zaraz w wodę, to kaczka popłynęłaby z prądem, od czasu do czasu wychylając głowę, aby zaczerpnąć powietrza i napewno zdołałaby uciec przed prześladowcą. Pies, biegnąc brzegiem, a potym płynąc na spotkanie kaczki, miał na celu odciąć jej drogę i zmusić do wyjścia na brzeg. Następnie szukał jej śladu i znalazł ją.
 Ponter, który stale nocował w budzie, wyciągnął z niej rogożę, zaniósł przed dom i położywszy się na niej, wygrzewał się na słońcu. Zabezpieczył się w ten sposób od szronu, którym ziemia była pokryta. Od tego czasu widy-