Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza/Tom II/IX

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
<<< Dane tekstu >>>
Autor Xavier de Montépin
Tytuł Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza
Wydawca Władysław Izdebski
Data wydania 1898
Druk Tow. Komand. St. J. Zaleski & Co.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Władysław Izdebski
Tytuł oryginalny La mendiante de Saint-Sulpice
Źródło Skany na Wikisource
Inne Cała powieść
Download as: Pobierz Cała powieść jako ePub Pobierz Cała powieść jako PDF Pobierz Cała powieść jako MOBI
Indeks stron
[ 52 ] [ 53 ]
IX.

 W stanie zdrowia Henryki Rollin od czasu przeniesienia jej do mieszkania, nie zaszła żadna widoczna zmiana.
 Doktór, zapytywany w tym względzie, nie mógł wypowiedzieć stanowczego zdania. Spodziewał się jednak polepszenia, pokładając nadzieję w młodych latach i silnym organizmie chorej.
 Maleńka Marya Blanka, była pełnem życia niemowlęciem. Dostarczono jej zdrową mamkę, której pokarm czysty, obfity, zdumiewająco krzepił jej siły.
 Gilbert wobec tego świeżego pełnego życia dziecięcia, marzył o szczęśliwej przyszłości, jaką go ono miało obdarzyć, snując zawczasu tysiące planów w swej głowie. Nie dziwna! Wszak to niemowlę ukradzione matce, miało mu przynieść majątek, cień jednak czarny ukazując mu się pośród tego słonecznego nieba, psuł harmonje radosną, burząc jego plany.
 Tym cieniem był Serwacy Duplat, jego wspólnik, który mógł jednym wyrazem zburzyć jego egzystencyę, zrujnować zamiary, obrócić w niwecz całe to dzieło.
 Myśl ta ścigała go bezustannie.
 Rollin żałował, że dotąd już nie postarał się obezwładnić tego wroga, którego tak lękał się ujrzeć kiedyś groźnym przed sobą.
 Co by natenczas powiedział hrabia Emanuel d’Areynes dowiedziawszy się o podstawionem dziecku? co powiedziałby ksiądz Raul? ci dwaj, których on tak nienawidził w głębi swej duszy!
 — O nich, pomyślimy później — mówił sobie — teraz najważniejszem jest, oczyścić drogę wytkniętą, gdzie zawadzał mu ów były kommunista, któremu miał wypłacić sto pięćdziesiąt tysięcy franków. Dumał po nad tem wszystkiem pogrążony w głębokiem rozmyślaniu.
 Uderzyła godzina dziesiąta rano.
Doktor po dokonanej wizycie u Henryki, zabierał się do odejścia. Mamka Martyna, czuwała przy chorej, a zarazem i przy kołysce malenkiej Maryi Blanki. [ 54 ] Gilbert siedząc w jadalni przy stole zabrał się do kreślenia listu. Pisząc kopję zwolna usiłował zmienić charakter swego pisma.
 Uważamy tu za niezbędne objaśnić, że lubo porządek społeczny został przywróconym w Paryżu, policya prowadziła cicho dalej dzieło odwetu, dzieło sprawiedliwe i naówczas potrzebne.
 Każdy dom podejrzany zostawał pod jej nadzorem, w każdym okręgu rozpoczęto poszukiwania ukrytej broni. Wszyscy, mający przed tem jakąkolwiek łączność z kommuną, byli ścigani za przywłaszczenie sobie władzy.
 Było to słusznem. Należało coprędzej oczyścić owo cuchnące bagnisko z jego zabijających wyziewów. Każdy jednakże medal ma swoją stronę odwrotną. Pod pozorem służenia sprawie porządku, wielu jedynie usiłowało wywrzeć swoją nienawiść i zadowolnić osobiste urazy.
 Oskarżenia i denuncyacye bezimienne napływały setkami do Prefektury policyjnej, do głównych kwater wojennych dywizjonów, do merostw. I rozpoczęło się polowanie na winnych i niewinnych, wskazanych przez denuncyantów.
 Drogi żelazne obsadzone zostały żandarmeryą i policyjnymi agentami.
 Nikt nie mógł wydalić się z Paryża nie posiadając karty wolnego przejścia, lub paszportu.
 Granica była ściśle strzeżoną. Potrzeba było niesłychanych wysiłków podstępu i zręczności, aby przedostać się niepostrzeżenie na obczyznę.
 Powróćmy do Gilberta Rollin i zobaczmy, co kreśli tak pilnie zmienionym charakterem.
 Oto wyrazy jego listu:

„Panie!“
 „Obowiązkiem każdego honorowego człowieka jest, stawić przed sądem nędzników, jacy brali udział w terroryzowaniu, broczeniu krwią i podpalaniu Paryża.

 „Owóż porządek społeczny nie miał bardziej zaciętego wroga, po nad pewnego Serwacego Dnplat’a, kapitana związkowych, wykonawcę sromotnych dziel Centralnego komitetu Kommuny.

 „Wygalonowany ów zbrodniarz, przez dwa miesią-
[ 55 ]
ce rozsiewał postrach i spustoszenie w jedenastym okręgu Paryża, ścigając uczciwych ludzi swoją nieubłaganą nienawiścią, lżąc i grożąc księżom, aresztując zakładników, zabijając, rabując gdzie sie tylko dało.

 „Pomienionemu zbrodniarzowi udało się wymknąć z Paryża, a mając zamiar opuścić Francyę ukrywa się tymczasowo u pewnej dziewczyny imieniem Palmiry, we wsi Champigny, gdzie przebywa pod nazwiskiem Juljana Servaize.
 „Palmira jest praczką, znaną z niemoralnego prowadzenia się. Mieszka przy ulicy Bretigny.

 „Mamy nadzieję, iż sprawiedliwość wymierzoną zostanie i Serwacy Duplat nie ujdzie kary na jaką zasłużył.

 Po odczytaniu listu, Gilbert podpisał go przybranym, nieczytelnie nakreślonym nazwiskiem.
 Ach! gdyby był wiedział, że ów kapitan związkowych, na czele bandy swoich pijanych kolegów, komenderował rozstrzelaniem zakładników w więzieniu la Roquette, byłby napewno z tego korzystał! Ale nieszczęściem ów potworny czyn łotra był mu zupełnie nie znanym.
 Mimo to przytoczone w liście dowody, zdawały się być dostatecznemi do potępienia, a tem samem i usunięcia mu z drogi Duplat’a.
 Złożywszy list i wsunąwszy go w kopertę, Rollin, nakreślił zmienionym pismem adres:

„Panu komisarzowi policyi w cyrkule la Roquette“
w Paryżu.

 Wsunąwszy w kieszeń kopertę, wyszedł, powiadomiwszy mamkę, że niezadługo powróci.
 Biuro komisarza policyi znajdowało się na tejże ulicy la Roquette. Przy ścianie była przybitą skrzynka do listów i reklamacyi.
 Gilbert, wrzuciwszy list w skrzynkę, powracał do domu bulwarem Woltera. Tłumy robotników pracowały wszędzie nad uporządkowaniem ulic, zniesieniem stojących jeszcze barykad i uprzątnięciem pozostałych po nich materyałów.
[ 56 ] Najgłówniejszym punktem na teraz dla Gilberta był dom, w którym zamieszkiwał ksiądz d’Areynes. Pragnął dowiedzieć się, czy wikary wrócił do Paryża?
 Przechodząc koło kościoła świętego Ambrożego ujrzał podwoje tegoż na oścież otwarte.
 Oczyszczano kościół skalany przez kommunistów. Wielu pobożnych na klęczkach się modliło.
 — Niepotrzebując chodzić do mieszkania kuzyna Henryki, tutaj zaczerpnę potrzebne szczegóły — mówił sobie Rollin. I wszedł wgłąb świątyni.
 Zakrystyan ustawiał krzesła w nawie kościelnej. Gilbert zbliżył się ku ni
 — Czy odprawiają się już nabożeństwa? — zapytał.
 — Tak, dziś od rana. Trzeba było najprzód kościół oczyścić po tych zwierzętach komunistach.
 — Proboszcz powrócił do Paryża?
 — Powrócił, w nocy, dnia 28 Maja.
 — A księża jeden i drugi wikary, objęli już swe obowiązki? Jeden z nich tylko.
 — Ksiądz Raul d’Areynes, zapewne?
 Zakrystyan potrząsł głową z westchnieniem.
 — Niestety! odrzekł - nie... panie.
 — Jakto... niepowrócił? — pytał dalej Rollin.
 — Owszem, powrócił... ale kto wie czy kiedykolwiek ukaże się nam w kościele!
 — Dla czego? — pytał mąż Henryki.
 — Ksiądz Raul jest blizkim śmierci.
 — Co mówisz?... Czy podobna?
 — Mówię prawdę panie Ksiądz proboszcz po odwiedzeniu go tego rana, przyjechał mocno zaniepokojony mówiąc do mnie: „Obawiam się, ażeby wikary nie był już dla nas na zawsze straconym!
 — Straconym? Ależ na Boga, mów!... co mu się stało?
 — Wróciwszy wraz z wejściem armii do Paryża w nocy z dnia 27 na 28 Maja, w chwili gdy wchodził w bramę domu gdzie mieszka, padł ugodzony kulą w piersi.
 — Ach! wielki Boże! — zawołał Gilbert bledniejąc.
 I podziękowawszy zakrystyanowi wyszedł z kościoła.
 Ne cmentarzu, okalającym świątynię, zmuszonym był [ 57 ]wesprzeć się o kratę, aby nie upaść. Słabo mu się robiło, nogi pod nim drzały. Wiadomość, jaką usłyszał, zabijała go. Śmierć księdza Raula obecnie, mogła by mu przynieść niepowetowane straty w przyszłości. Hrabia Emanuel, dowiedziawszy się o śmierci swego synowca mógłby zmienić wyjednane przez tegoż warunki testamentu.
 Gilbert dobrze wiedział, że ksiądz d’Areynes bronił gorliwie interesów Henryki. Gdyby zabrakło wikarego, któż w jego zastępstwie stanął by w jej obronie, gdyby jakieś nowe groziło niebezpieczeństwo?
 Nagle, oczy Rollina ponurym ogniem zabłysły, twarz się wypogodziła. Widocznie jakaś myśl szatańska zrodziła się w jego umyśle, krzepiąc go nadzieją, a wraz z nią spokój mu powracał. Odegnawszy przestrach, owładający nim chwilowo, szedł ulicą Servan, mówiąc sobie:
 — Nie mam się czego obawiać! Śmierć wikarego przeciwnie, może przyśpieszyć nam użytkowanie z dochodów od kapitału hrabiego d’Areynes. Gdyby bowiem hrabia dowiedział się nagle o tej śmierci byłoby to dlań strasznym ciosem, zdolnym go zabić. W położeniu, w jakiem znajduje się teraz wywołałoby to niechybnie drugi attak apoplektyczny. Ten drugi attak, dokończy tyle potrzebnego dla mnie dzieła!
 Wróciwszy do domu, nie troszcząc się bynajmniej ani dowiadując o stan zdrowia księdza Raula, który jak twierdził zakrystyan był blizkim śmierci, Gilbert zasiadł powtórnie przy stole i pisał:

Panie hrabio, szanowny nasz stryju!
 Przebywszy straszne wypadki, jakie oddały chwilowo ojczyznę naszą w ręce barbarzyńców, drżąc z przerażenia wobec krwawych spustoszeń, płacząc na dymiących zgliszczach spalonego Paryża, uważam sobie za obowiązek powiadomić Cię o położeniu naszej rodziny i podziękować za okazane nam względy, za które głęboką wdzięczność zachowam dla Ciebie do końca mojego życia.
 Mocno osłabiona i wyczerpana na siłach moralnem i fizycznem cierpieniem ukochana moja Henryka wydała na świat przed trzema dniami w piwnicy, dokąd schroni[ 58 ]liśmy się przed bombardowaniem, córeczkę zdrową i rzeźwą, którą mam nadzieję, szanowny stryju kochać będziesz, jak niegdy kochałeś jej matkę.
 „Henryka przebyła bardzo ciężką słabość, walczyła pomiędzy życiem a śmiercią. Dzięki niebu jednak, niebezpieczeństwo minęło. Otoczona obecnie najtroskliwszą opieką, mam nadzieję, ża będzie mogła niezadługo przedstawić ci osobiście panie hrabio, te ukochaną małą istotę, jaka jest dla nas prawdziwą radością.

 „Niestety jednak, szanowny stryju, na ów jasny obraz rodzinny, żałoba zarzuca swoją ponurą zasłonę. Z sercem ściśnionem, z załzawionemi oczyma, zmuszony jestem donieść ci nader bolesną wiadomość.
 „Nasz ukochany kuzyn, ksiądz Raul d’Aroynes, który tak gorliwie z zaparciem się własnem popierał wobec Ciebie sprawę naszą i naszego dziecka, ksiądz d’Areynes jest konającym w chwili gdy to piszę. Skoro ten list dojdzie rąk twoich, panie hrabio, my tu będziemy okryci żałoba!
 „Wróciwszy do Paryża wraz z wejściem armii Wersalskiej, dla objęcia swych obowiązków, ksiądz Raul, w chwili gdy przestępował próg swego domu, został raniony kulą w piersi! Stał się on jedną z ostatnich ofiar Kommuny.
 „Uważałem sobie za powinność, lubo nader przykrą i nieszczęściem nie do odmienienia, powiadomić Cię o tem panie hrabio. Łączymy nasz ból z twym bólem, łzy nasze z twoimi łzami i prosimy Boga, aby Cię obdarzał zdrowiem i życiem, które jest dla nas tak drogiem.

 „Bacz przyjąć szanowny stryju zapewnienie głębokiego szacunku i poważania, oraz niewygasłej mojej wdzięczności.
„Gilbert Rollin.“
Paryż, d. 1 Czerwca, 1871 r.

 Ów list tak zdradliwie ułożony, przekonywa nas, że łotrowstwo męża Henryki przechodziło granice zwykłych ludzkich przewrotności.
[ 59 ] Napisać list podobnie zabójczy, było to popełnić haniebniejszą zbrodnię, jak uderzenie nożem w człowieka.
 W dziesięć minut po dokonaniu tego arcydzieła infamii, Gilbert wrzucił list do skrzynki pocztowej, przekonany, ze dosięgnie on w głąb serca hrabiego Emanuela, i że rana przezeń starcowi zadana będzie nieodwołalnie śmiertelną!




#licence info
Public domain
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]

This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home.


Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.

PD-US-1923-abroad/PL Public domain in the United States but not in its source countries false false