Page:Trybuna (1906) nr 3.djvu/22

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

domo dotąd dobrze prawym synom Narodu, zali to są »Żydzi«, czy też może »ciemne żywioły«, jak mówi p. Sienkiewicz, może jeszcze rzecz gorsza, międzynarodowej zgrai i ludowej tłuszczy bliższa... Napróżno P.&nbp;D. stroi się w cały wdzięk dziewiczości, ustami p. Świętochowskiego próżno poucza naród słuchania żądny o »prawach mniejszości«; wprost z dokumentami logiki w ręku dowodzi, jak taka, trochę tylko niesforna mniejszość niedzownie potrzebna, pożyteczna większości. »Demokracya polska jest nieliczna i z wielu stron atakowana«, mówi odezwa wyborcza, głosi na wszystkie strony ta rozbrajająca w swej skromności »atakowanej« dziewiczość. Nikt jakoś nie chce się awanturować... Nikt — jej wziąć, porwać, spłomienić, spalić przez ogień poświęcający na popiół płodny dla przyszłego siewu. Nie jest ona jeszcze wcale, ta postępowa, »nieliczna«, Polska, duchem, o którym marzył poeta: wysokim, chmurnym, dumnym duchem przyszłości, orlego oka, gdy patrzy w świat: będąca, jak bytom harf, gdy jest ze sobą, samotna, a jako tysiąc grzmotów — gdy ze światem. I nawet wzięta na skrzydła najwyższego natchnienia czynu rewolucyjnego, porwana w wir i zamęt wyzwalających się potęg naszej ziemi, nie będzie tym ptakiem niebieskim, co rozgrzany, wzięty w górę i poznający nade przestrzeni swobodę — w przestrzeń śmiałem skrzydłem poleci. Nie weszła jeszcze ta Demokracya wedle przykazań Towarzystwa Demokratycznego — w lud, nie stała się cierpiącym, ani walczącym ludem. Została słabą i aż zbyt pospolicie średnio-europejską organizacyą mieszczańską.
 Gdzie zresztą dzisiaj Manifest Demnkratyczny i kto mówi o nim? Chyba p. Stecki, który się nareszcie na dobre namyślił i radzi dać spokój tym dzieciństwom niedojrzałych wyraków. Towarzystwo Demokratyczne — był to socyalizm, anarchizm — i dwanaście pogaństw, chciałoby się dodać dla dopełnienia tej prawosławnej, wschodnio-europejskiej liturgii. Co jeszcze tą drogą, wiodącą na Petersburg, u podnóża caratu, nie przeszło. musi być dokładnie obejrzane, sprawdzone.

Zanim jeszcze obejrzą, naprzód cię spytają,
Kim jesteś, kto cię rodzi i z jakiego kraju.

 Możnaby wieloraką cytatą wzbogacić słownik Narodowej Demokracyi, z którego tak niedyskretnie parę kartek wyrwał p. Weyssenhof (Dni polityczne): socyaliści = poza narodem. W tem wstecznem, barbarzyńskiem, przeciwludowem przekonaniu i stanowisku zatwierdzili się zresztą samochcąc z socyalistów ci, którzy będą wybierali: nasi niczem niestropieni studyosi czystego marksizmu, socyalni demokraci. Należą obecnie do Socyal-Demokratycznej Partyi Rosyi, pod-tytuł zachowali, aby wiedziano, z jakiego z jej krajów. W swych pismach nie tają wątpliwości, co do autonomii Królestwa: jak można przerwać drogi towarów?