Page:Staff - Uśmiechy godzin.djvu/36

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.


ZDRADA.

Gdy lśnił ponowik
Księżyca wąski,
Podpatrzył słowik
Nasz schron z gałązki.

Poniósł na łęgi
W piosennej zdradzie
Nasze przysięgi
I schadzki w sadzie.

Rozdzwonił plotki
W całej dąbrowie
O nocy słodkiej
I słodszej zmowie.

Dziś na polankach
Każdy liść szepce
O całowankach
W twojej izdebce.

Strumień coś gwarzy
O ramion splocie,
Twarzą przy twarzy,
I w serc pieszczocie.


32