Page:Staff - Tęcza łez i krwi.djvu/23

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

Trudno za marą gonić wciąż,
Jak dziecię za motylkiem.
Granie anielskich w duszy harf
Oddawna śpi zamilkiem
I, jako w jaskiniowy czas,
Człek jest człekowi wilkiem.

Ach, marzycielem długo dość
Było się zbyt szalonym.
A nie ulega chyba też
Wątpieniu, w względzie onym,
Że trzeba albo drugich gnieść,
Albo też być gniecionym.

To, szkoło, wpajaj w dzieci mózg:
Cześć gwałtu i obola,
Pięści, pod którą w zbrodnię gna
Posłuszna ludów dola,
Aby, dziczejąc, dzikość siać,
Bo taka silnych wola.

Lecz gdy drgnie w któremś z dzieci coś,
Co ludzką jest godnością,
Gdy snu w nim ocaleje strzęp,
Co zowie się Wolnością:
Że, jak człek człeka, ludu lud
Nie może być własnością:


19