Page:Staff - Tęcza łez i krwi.djvu/195

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.



I. ŚPIEW POWOJENNY.

 

Wstrząśnijmy w dłoniach swych wysokie włócznie, na których, jak rude płomienie, lśnią pod gwiazdami ostrza miedziane;

Wstrząśnijmy je poraz ostatni, jak wstrząsa się na pożegnanie dłoń druha wiernego, co towarzyszył nam długo w drodze trudnej i niebezpiecznej;

A potem wetknijmy je w ziemię, ostrzami w dół, jak gasi się gromnice po pogrzebowym obrzędzie;

Albowiem kroczyliśmy z niemi przez niezliczone pola bitew, groźni sprawcy zgonów, mogił i cmentarzy.


I u spokojnego ogniska zapomnianego pasterza zapalmy łuczywa sosnowe i smolne pochodnie

I rozświećmy niemi mroczne doliny, leżące w przerażeniu, głuszy i martwocie;

Albowiem oniemiliśmy ich śpiewy weselne i kołysanki rytmicznym tupotem naszych wojennych pochodów,

Siejąc cienie smutku i żałoby w zaciszne sioła i chaty, w ogrody i sady.
191