Page:Staff - Gałąź kwitnąca.djvu/22

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.



GAJ ŚWIĘTY.

 
Zmierzch. W gaj święty, gdzie w mroku i ofiarnym dymie
Czerwony ogień płonie, jak widma pielgrzymie,
Długim sznurem postaci w biel odzianych, dążą
Matki, w jedyną w roku noc. Czcigodna ciążą
Stawia każda powolny krok, błogosławiona
Owocem swej miłości w tajemnicy łona,
Cicha, choć ufność myśli zasępia cień trwogi.
Jawią się znaki nieme i tajne przestrogi,
Że w rękach synów więdną ojcowe wawrzyny.
Lecz w noc tę dano matkom śnić wielkość i czyny
Synów przyszłych: tej łaski doznają ich troski,
Iż dusze niezrodzone będą dziś, jak woski,
Snom ich posłuszne, jako dłoniom dzielność mieczy.
Wielkość przyszłości – matek zwierzona dziś pieczy:
W biodrach ich, kołysanych gibkim chodem, drzemie
Zaród pokoleń długich, wielkich duchów plemię.
By tę jedyną w roku noc przy szumie w jodłach
Przepędzić, strzegąc ogni, wśród marzeń, na modłach,
Idą, jak żagle wichrem, nabrzmiałe nadzieją,
W której się twarze przyszłych bohaterów śmieją.

18