This page has not been proofread.
BAJKA O ŚMIERCI.
Nazbierawszy moc chrustu w konopne powrósła,
W tajną głąb lasu idzie chłop, lęku nieświadom,
Aby się podkraść milczkiem ku nagim dryadom,
Co w pniach spróchniałych dziwne odprawiają gusła.
Wszedł w gąszcz i patrzy: Wsparta o stuletni jesion
Śmierć przesypuje piasek ostrożnie w klepsydrze...
„Poczekaj stara!" Młody pniak z ziemi chłop wydrze
I chyłkiem ku niej sunie wściekłością uniesion.
Zaszedł ją i znienacka rozmachem sękacza
Rozbił klepsydrę, wali jędzę, łach jej podrze
I śmiechem w głos z niej szydzi, wsparłszy dłoń na
biodrze.
Nie mrą już ludzie! Próżno starucha żebracza
Klnie, próżno kleją szczątki szkła jej palce grube...
Ha! Nie ma czem chwil liczyć, straciła rachubę!...