Page:Sny o potędze.djvu/25

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

ZMIERZCH.

W więdnieniu świateł całowanych mrokiem
Przekwita niebos lazurowy sen...
Z przepastnych jarów tajemniczych den,
Owiana marzeń milczącym urokiem,
Na stopach wilgnych srebrem ros, przybywa
Pani wieczorów senna i płochliwa,
Rozbudza wonie westchnieniem głębokiem,
Rozwłócza szary, cichy zmierzchu len,
Staje nad szybą toni wód najgładszej
I duszą własną rozmarzona patrzy,
Jak w wód głębinie całowanej mrokiem,
Przekwita niebios lazurowy sen.

Dziewica biała, dobra Matka Zielna
Śni się marzącym woniom śpiących ziół.
Z schylonych kwietnych, balsamicznych czół
Modlitwa, wonną tęsknotą kadzielna,
Wzywa wieczorów Pani białolicej,
By wiodła zioła dłonią przewodnicy
Do Tej czekanej. A ona, weselna
Nadzieją, kwiaty zwołuje z wszech siół