Page:Romuald Minkiewicz - U wiecznych wrót tęsknicy.djvu/84

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

jeśli nie zdobędzie, nie wyrości różdżki oliwnej, za której dotknięciem

»w dolę niedola się zmienia«,

różdżki, wieczyście mu odtąd kwitnącej nieprzebraną` łaską czarów.
 Tą »gałąź kwitnącą«, z pośród poetów doby naszej, niesie w dłoni z pieśnią na ustach — Leopold Staff.
 Staff jedynie.
 Trudem twardym ją wyrościł w ogrodzie bujnym swej duszy, trudem nieustannym

»co nie jest jarzmem, jeno dumą i nadzieją«,

trudem znojnym, którego

»uczył się od wsi cichych«.

»Zapracował sobie ciszę i pogodę «.

(Dzień duszy).

 Męką serdeczną i trudem, myśli wysiłkiem stężonym, szałem bolesnym tęsknicy i otchłannym smutkiem schodzącej w ciemności swe duszy.
 Inaczej zresztą mądrości pogodnej zdobyć nie sposób.

»Jeno cierpieniem twardem w dojrzewań potrzebie
Pracuje duch...«

(Ptakom niebieskim).

 Boć radość życia młodzieńcza, organiczna, nie jest pogodą. Jest tylko nieświadomością bólu istnienia. Pod ciosami straszliwego miecza jego nie ostoi się. Z krwią serdeczną spłynie, na stosie szczęścia wraz z ostatnim dymem jego rozwieje się bez śladu...