Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom6.djvu/56

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

przybytku świętych. Arkady, powstrzymujące skruszone sklepienie, idą szeregiem jedne za drugiemi, a u stóp ich, gdzie się zapadła podłoga, widać trumny napół strzaskane, rakwie[1] napół otwarte, pomieszane w podziemiach. Spojrzyjcie lepiej, spostrzeżecie proch w ich głębokościach pod pajęczyną splątaną, kędy pająk kołysze się w środku swojej sieci: to ostatni stróż popiołów zapomnianych od dawna.
 Dalej korytarze tworzą labirynt z resztkami ozdób gotyckich. Stąd idą schody na drugie i trzecie piętro; lecz przejść kilka stopni, schody się urywają i staniecie między ruinami w dole i posowami w górze: stamtąd zwisają stropy, belki, różyce gotyckie, podobne do stalaktytów dzikiej jaskini; dodajcie do tego cały las pnących się roślin, łąk, ziela, w każdej celi miasto podłogi i bluszcz, który giętkiemi ramionami ujmuje krzyż klasztorny w uścisk zieloni.
 Lecz pocóż z tylu szczegółami opisuję dziś to miejsce?
 Bo wczoraj doznałem tam napadu szaleństwa trwającego przez cały dzień i część nocy. Zaledwie nad ranem szał mię opuścił. Ach, dobrze jest bez rozumu stać ponad grobami ciał bez duszy tam, kędy ludzie boją się wejść, gdzie wchodzą tylko z wstrętem. O Polsko, Polsko! Och Maryo! cóż stało się z memi nadziejami? z moją młodością? Zaledwo mogę odzyskać rozum, który mię opuścił.

 Czyż po to urodziłem się człowiekiem, aby zaraz stracić stanowisko wśród ludzi? Czyż dlatego urodziłem się Polakiem, abym nie mógł bronić swej ojczyzny? Czy kochałem tylko po to, aby utracić kochankę na zawsze po wszystkie lata życia swego na ziemi, po wszystkie wieki życia swego w wieczności? Czyż dlatego jedynie dostała się duszy mojej siła, abym jej używał przeciw sobie, nie mogąc rozwinąć jej na zewnątrz? Czy dlatego przypadła mi wyobraźnia ognista, abym cierpiał jak skorpion objęty pło-

  1. Rakiew — trumna.