Ja nie na ziemi żyłem, ale w niebie,
Dlategom, drogi, nie pisał do ciebie.
Znów wąż mnie oplótł, wąż, jak świat nasz, stary
Znów piłem szczęście z złotej trucizn czary:
Gdy księżyc wschodził, szedłem na gór szczyty,
Czoło me kładłem na śpiące błękity,
Gwiazdym brał w piersi i tysiąc serc miałem
Wszystkiemi czułem, wszystkiemi śpiewałem
I nad mórz włoskich złoconą otchłanią
Witałem inną duszy mojej panią!
Wzywam cię w boskiej wspomnienia godzinie,
Stań tu przede mną — nim ta chwila minie —
Stań tu przede mną — lecz, jak wtedy, cała
Lekkiemi szaty błękitna i biała,
Z dumy ponurem na ustach znamieniem,
Z smutku na czole niewymownym cienieni,
Piękna w tym smutku i dumie zarazem —
Napół stworzona potęgi obrazem,
Napół nieszczęścia! O, stań tu przede mną
W tej samej chwili, raz jeszcze bądź ze mną!
Niech głos twój słyszę, niech ujrzę twą postać,
Choćbym miał potem w wiecznym szale zostać
I wołać wiecznie: „Gdzie ona? gdzie ona,
Ta cudna moja — ta moja stracona?!“
- ↑ Wiersz dotyczy Delfiny Potockiej.