Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom6.djvu/212

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

Jeszcze dobyć z lutni?
Któż mnie pouczy dziś
O śpiewie, którym tchnie dusza
I który radzi, wyjawiamy tylko
Tej, co go natchnęła?
O jakże rozdzierające jest życie,
Gdy zawsze i wszędzie
Wspomnienie zmarłej
Spowija kirem dni nasze,
Gdy melancholia
W zakrzepłem sercu
Minionego szczęścia zestawia obraz
Z teraźniejszością!
Nic nie zdoła wyrwać
Z mej wiernej pamięci tych rysów.
Wszystko mi o niej mówi i ją przypomina,
Radości, których ze mną nie dzieli
I zło, którego już nie czuje.

──────────


STANCE.[1]
─────


Któż mi powróci tę przezroczystą falę,
Gdzie przeglądało się dziecięctwo moje,
Tę falę czystą tak, ale tak chyżą,
W której me serce koiło pragnienie?
Czarny muł źródło mąci;
Piana bieli nurt;
Czemuż-to cicha struga zboczywszy w swym biegu,
Opuściła swe łożysko dla łożyska strumienia?
Zrazu było to jasnej i głębokiej wody jezioro,
Którego zarysy mgła zasłaniała mym oczu;
I nie wiedziałem jeszcze skąd biegła ta fala
I jaka pochyłość wyznaczała nurtom ich zwroty.
Nie wiedziałem, że czas do długiej zmuszał podróży
Żywioł uległy, który się toczy pod niebem,

  1. Żal i Stance, napisane w oryginale po francusku. Nie jest pewna czy przypisać je Krasińskiemu.