Wzywajcie Jessena[2] pieniem świątecznym, wróżbiarze i czarnoksiężnicy! — a wy, ludzie plemienia mojego, Chrobaty[3] o niezłomnych toporach, stuletniemu starcowi, który widzieć, was nie może, odezwijcie się krzykiem! On waszych ojców i dziadów niegdyś prowadził do boju!
Haleśmy[4] opuścili — z drap stromych na twój rozkaz spynęliśmy, jak potoki wiosny, i teraz czekamy błogosławieństwa twego, by odejść na boje, zstąpić na krakowską równinę.
Dzięki wam, dzieci! Dopóki niebo błękitniało nade mną, dopótym sam stąpał na czele pokolenia, mojego — dziś nieskończona ciemność północ i południe, wschód i zachód mi zaległa. Dziś ja się powlokę za wami, oparty na ręku syna Ludgarda, a przodem iść będzie syn mój, Hardymir! Bądźcie mu posłuszni i za Wandę panią i za Polanów braci bijcie Niemców do tchu ostatniego!
Niech żyje Hardymir, niech przepadną Niemcy!