Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom5.djvu/151

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

obowiązek przedstawiania Bóstwa i zanoszenia modłów i nabożeństw ku czci Boga, podczas, gdy reszta bliźnich pogrążona w sprawach tego świata, bądź prywatnych, bądź też publicznych, rzuca się w wir interesów, ta garstka powinna być szanowana i mieć pewną przewagę moralną. Nie mamy tu bynajmniej na myśli jakiejś potęgi, jakiejś władzy arbitralnej, nawet nad uczuciami religijnemi, lecz pewnego rodzaju wpływ łagodny, spokojny, ale stały i potrzebny. Wychodząc zatem z tego założenia i uważając duchowieństwo za klasę, mającą prawo do poszanowania, sądzimy, że zbliżenie go do rządu wyrachowaniem, interesem, poniża je i zmniejsza w wielkiej części jego podniosłość duchową i wpływ moralny. Z chwilą, gdy państwo utrzymywać zacznie sługi boże, duchowieństwo przestanie stopniowo zależeć od Nieba, a będzie zawisłe od ministrów. Duchowieństwo w pojęciu ludzi przemieni się wtedy w klasę polityczną, podobną do armii mieszczaństwa. Wyniknie z tego, że nieznacznie ciało, które w początku swego ustroju miało uważać się tylko ze stanowiska moralnego, stanie się zupełnie materyalnem. Stosunek wytworzony między niem a rządem, przedstawiającym zawsze społeczeństwo, oprze się już tylko na gruncie poziomego, ziemskiego interesu. Z tego wypadnie, że społeczeństwo samo mieć będzie duchowieństwo tylko za kastę, korporacyę robotnikom lub urzędnikom podobną i osłabnie wpływ kapłana, strąconego z wyżyn. Niebo było pierwszym jego bodźcem, pierwszą ideą: zstąpi na ziemię, a królestwo jego będzie z tego świata. I wtedy lud nie zechce już wierzyć w jego świątobliwość, bezinteresowność i cel wzniosły, który dotąd był jego udziałem. Ci bowiem, którzy powinni byli dotąd mieć jedynie do czynienia z Bogiem, zależni będą w zupełności od władz świeckich, a państwo płacić będzie taką samą pensyę księdzu przygotowującemu dusze do wieczności, jak ge-