Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/96

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

linije niemieckie, mówił o uzbrajaniu Paryża i przygotowaniach do obrony.
 Pan d’Areynes przysłuchiwał się, jak gdyby nowe odzyskując siły. Gdy jednak powyższa rozmowa zbyt długo przeciągać się zaczęła, doktór, z obawy znużenia dla swego pacyenta, dał znak do rozejścia się.
 — Dość tego na dziś, kochany hrabio! — zawołał. — Potrzebujesz spoczynku, a sądzę, że ksiądz Raul i Rajmund, niemniej go potrzebują. Odłóżmy do jutra szczegóły i ważniejsze sprawy. Twój synowiec przyjechał tu na dni kilka, będziecie więc mieli czas do pomówienia o wszystkiem. Dalej!... niech każdy spać idzie.... Władza rozkaz wydaje.... Przybędę tu jutro zrana.
 Wikary, uścisnąwszy stryja, udał się wraz z Piotrem Rénaud do pokoju, w którym zwykle przemieszkiwał, przybywszy do zamku.
 Rajmund odszedł z doktorem, udając się do swego małego domku, w parku położonego. Hrabia Emanuel w krótce zasnął, marząc o swoim ukochanym synowcu.
 Nazajutrz, po śniadaniu, w którym uczestniczył i doktor Pertuiset, trzy te osobistości zebrały się w sypialni pana d’Areynes.
 — Mam z tobą wiele do pomówienia, rzekł hrabia do księdza Raula, i życzę sobie, ażeby nasz stary przyjaciel doktór był temu obecnym.
 — Jestem na rozkazy stryja, — odparł wikary.



XVI.

 Hrabia Emanuel siedział przez kilka chwil pogrążony w głębokiej zadumie, wreszcie podniosłszy głowę tak zaczął:
 —Mam lat siedemdziesiąt pięć, znajduje się u schyłku życia....