Nieobecność jego krótko trwała. Po upływie minuty ukazał się znowu, a odchylając zasłonę, poruszeniem ręki, zaprosił do wejścia młodego kapłana.
Ksiądz d’Areynes wszedł do wielkiej sali, umeblowanej wspaniale, której cały środek zajmował jeden olbrzymi stół, zapełniony papierami. Przy stole tym siedział hrabia Bismarck, w mundurze pułkownika białych kirasyerów, w białej czapce, z żółtemi wypustkami, pracując sam bez sekretarza.
Spostrzegłszy idącego ku sobie księdza powstał z krzesła.
Opięty szczelnie w swoim mundurze, z wypukłą piersią, o rozrosłych barkach, twarzą mocno rumianą, przedstawiał najdokładniejszy typ nieugiętej siły i energii.
Skłonił się lekko, a podniosłszy głowę, utkwił przez kilka sekund badawcze spojrzenie w obliczu księdza d’Areynes.
Wikary wytrzymał ów przenikliwy wzrok kanclerza nie spuszczając oczu.
— Przybywasz pan z Paryża? — zapytał.
— Tak.
— Powierzono panu jak mi mówiono missyą dyplomatyczną?
— Tak, Ekscelencyo, lecz przedewszystkiem powinienem złożyć list polecający, odrzekł młody kapłan, przedstawiając kanclerzowi dwie koperty, wyjęte z portfelu.
Bismarck wziął podane sobie listy, a wskazując wikaremu krzesło przy stole, naprzeciw siebie, usiadł i rozłamawszy pieczęć listu, czytać go zaczął z uwagą.
Podczas czytania, jego oblicze pozostało obojętnem, niewyrażającem odcienia nawet prostej ciekawości.
— Pan jesteś Lotaryńczykiem? — zagadnął po przeczytaniu listu.
— Tak, Ekscellencyo.
— Nazwisko pańskie, hrabia Raul d’Areynes? Tak.
— Jesteś zatem synowcem hrabiego Emanuela d’Areynes, zamieszkującego w zamku de Fenestranges?
— Gdzie on jest umierającym i gdzie pragnę przybyć jak najrychlej, aby przyjąć jego ostatnie tchnienie, — dodał wikary.
Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/89
Appearance
This page has not been proofread.