Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/783

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 — Brawo! taką robotę to rozumiem!
 — Ale stało się to co powiedziałem.
 — Co takiego?
 — Mała postanowiła napisać do Joanny Rivat list objaśniający ją o powodach swego wyjazdu.
 — Co cię to obchodzi, skoro Joanna nie otrzyma tego listu?
 — Ale zapominasz, że zniknięcie Žebraczki od św. Sulpicyusza prędzej lub później stanie się wiadomem. Policya poszukując jej uda się do mieszkania i zrobi rewizyą. I co będzie jeżeli znajdzie list. Ślad gotowy.
 — Głupstwo, pójdę wieczorem i zabiorę go.
 — Dobrze.
 — Przy tej sposobności rzuć do skrzynki pocztowej list Róży, napisany do jej pracodawczyni.
 — Niema w nim nic kompromitującego?
 — Niema. Czytałem go. Ten list należy oddać, bo gdyby ta pani nie otrzymała go, mogłaby się zaniepokoić i szukać swej robotnicy. Czuwaj starannie i gdyby co się stało wyszlij natychmiast depeszę do Fenestranges, a wrazie czegoś ważnego nie ufaj telegrafowi i przyjeżdżaj sam.
 — Możesz rachować na mnie.
 — Będziesz pamiętał o wszystkiem?
 — Mam dobrą pamięć. Staraj się przyśpieszyć swój ślub i jak najprędzej odebrać pieniądze, gdyż nieuwierzysz jak mi pilno osiąść na wsi i żyć z renty wśród kur, królików i w towarzystwie przystojnej służącej. Uważam, że powietrze paryzkie nie służy mi. Mogę tu źle skończyć!
 — Cierpliwości... i mnie pilno.
 Podał rękę Duplatowi i wyszedł.
 Róża pozostawszy sama siadła do stolika i nakreśliła list następujący:

Droga mamo Joanno!
 Zdziwisz się, gdy się dowiesz, jak dalece losy nasze są do siebie podobne. Pan Bóg postanowił dać nam obu dowód, jak czuwa nad tymi, którzy położyli w nim całą ufność swoją. Jego ręka opiekuńcza po ośmnastu latach prowadzi cię do ukochanych i opłaki-