Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/682

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 Cała ta oficyna, obecnie restaurowana, zasłonięta była rusztowaniem wznoszącem się aż do poddasza. Od parteru aż do facyat wschody i sienie założone były deskami i materyałami budowlanemi. Naprawiano sufity i ściany przez które woda przeciekała.
 Mieszkanie Joanny, mimo że mniej zniszczone od innych, miało także uledz naprawie.
 Pomimo tego, niechcąc opuścić tak dogodnej dla siebie siedziby z powodu blizkości z kościołem św. Sulpicyusza, Joana niechciała się wyprowadzić i pozostała wraz z Różą pośród tego całego nieładu.
 Było to już pod koniec Listopada.
 Piękna, ciepła, długo trwająca jesień w tym roku dozwalała na prowadzenie robót budowlanych.
 Ze wszech stron rozlegały się krzyki i nawoływania wzajemne mularzów, z czem łączące się uderzenia siekier odrywających deski tworzyły iście piekielny hałas.
 W taką to chwilę mężczyzna, liczący około lat czterdziestu, z krótko ostrzyżonemi włosami a siwą brodą z czarną teką pod pachą, wszedł na dziedziniec domu, a obejrzawszy nagromadzone materyały, zaczął się przypatrywać.
 — Widzisz? to pewno pomocnik budowniczego — szepnął jeden z mularzów do swego towarzysza. Przyszedł sprawdzić wartość materyałów.
 Ów nieznajomy, wszedłszy na rusztowanie pierwszego piętra, uważnie rozejrzał się w około, następnie udał się na drugie piętro, potem na trzecie, gdzie równie zlustrował rusztowanie, a wreszcie wkroczył na czwarte piętro.
 Podszedłszy do okna mieszkania, zajmowanego przez Joanne Rivat, chciał zajrzeć do wnętrza, lecz zapuszczone firanki nie dozwoliły uczynić mu tego.
 Przez kilka chwil stał zadumany, jak gdyby nad czemś rozmyślając, a zawróciwszy na korytarz, przyłożył ucho do drzwi mieszkania wdowy Rivat.
 Nie dosłyszawszy żadnego szmeru, zeszedł zwolna na dół, raz jeszcze badawczym wzrokiem spoglądając na wszystko, co go otaczało.
 Minąwszy podwórze, przed wejściem w główną wja-