Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/666

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 — Mówiłeś mi pan to i przypuszczam, że w dobrej wierze. Myliłeś się jednak...
 — Wiec Joanna Rivat żyje?
 — ak, żyje! Uratowano ją.
 — Kto ją uratował... kto taki?!
 — Człowiek, który widział jak porywałeś jej dzieci, i który zarówno jak i ona pozna cię, gdy spotka gdzie.
 — Jak on się nazywa.
 — Niewiem. Joanna Rivat mieszka w Paryżu i ma sklepik pod portykiem kościoła św. Sulpicyusza. Recz prosta, że chodzi po ulicach i możesz się z nią spotkać kiedy, jak również i z księdzem d’Areynes. Sądzę, że dla bezpieczeństwa powinieneś jak najprędzej opuścić Paryż.
 — To znaczy, że moja obecność w nim krępuje pana.
 — A przynajmniej jest dla mnie kompromitująca Chyba pojmujesz pan to. Nasz wspólny interes wymaga pańskiego wyjazdu...



XXXIII.

 Zgadzam się na to — odrzekł Duplat — mimo to zostanę w Paryżu, dopóki nie uregulujemy naszych rachunków. W kwestyi tej postanowię później, ale chcę odebrać swoje pieniądze. Mam do czynienia z wami dwoma, a przypuszczam, iż nie uważacie mnie za takiego mazgaja, bym się wam dał oszukać. Otóż jeżeli krępuje was, tem gorzej. Zapłaćcie, a przestanę krępować...
 Gilbert chciał odpowiedzieć, lecz Grancey niepozwolił mu na to.
 — Wypłacę ci sto pięćdziesiąt tysięcy franków, ale potrzebuję wiedzieć wszystko, potrzebuję wyjaśnić sytuacye, jakim sposobem pan Rollin został twoim dłużnikiem. Jaką usługę wyświadczyłeś mu za tak pokaźną sumę. Odpowiedz mi wyraźnie bez wybiegów.