Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/616

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

chwycę zająca, który nam przyniesie cztery miljony piąćset franków do podziału na połowę.
 — A notaryusz nie byłby nam równie przeszkodą, w tym razie? — zapytał Gilbert.
 — Nie! On nic nie może uczynić, a z chwilą unieważnienia testamentu, zniknie jego władza w zupełności.
 — Jak długo trwać może ten proces?
 — To pójdzie prędko. Wiem jak trzeba tę rzecz poprowadzić.
 — Daję ci więc zupełne pełnomocnictwo w tym razie — rzekł Rollin.



XXIII.

 — Teraz, bez niecierpliwienia się i irytacyi — wyrzekł po chwili mniemany Grancey. — Pozostaw mi czas do działania, a sam bądź ostrożnym w postępowaniu. Niech nikt niedomyśla się twych planów.
 — Bądź spokojnym — odparł Gilbert. — Moje zachowanie się będzie wzorowem, ale wysłuchaj kilka mych uwag. Przedstawiłem cię mej żonie jako rzadkiego a cennego ptaka, staraj się zatem, ażeby tak Henryka jako i Blanka potwierdziły to zdanie. Mówiłem o twej rodzinie, wspomniałem, że pragnąc zająć pierwszorzędne stanowisko między sporstsmanami, przyszedłeś zasięgnąć rad moich co do urządzenia wyścigowej stajni.
 — To zręcznie, w rzeczy samej.
 — Wtrąć podczas rozmowy, kilka słów w tem znaczeniu, dla ukazania, że jesteś dżentlemenem w całem znaczeniu.
 — Nie obawiaj się, będziesz mógł się pochełpić przyszłym swym zięciem...
 — Ani słowa więcej — wyszepnął z cicha Gilber — słyszę ktoś nadchodzi.