Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/563

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

godzinie nad ranem, wstał od stołu całkowicie ogranym, a nawet więcej niż ogranym ponieważ zadłużył się na słowo Grancey’owi pobijającemu wszystko do dziesięciu tysięcy franków.



XV.

 — Panie! — rzekł ów nowo przybyły do mniemanego Grancey’a, proszę o kredyt na kilka godzin.
 — Najchętniej — odparł pierwszy — i jeżeli pan życzysz sobie dalej probować szczęścia, jestem na pańskie rozkazy.
 — Stokrotne dzięki za to zaufanie, ale korzystać zeń niechcę. Dość już straciłem. Nie będę grał więcej tej nocy. A ponieważ nie miałem honoru być panu przedstawionym, oto moja wizytowa karta.
 Tu podał wierzycielowi swój bilet dodając:
 — Proszę teraz o pańską wizytową kartę. Jutro a raczej dziś z rana, będę u pana o jedenastej z pieniędzmi jakie ci winien jestem.
 Grancey spojrzawszy na bilet ogranego drgnął cały. Wyczytał na brystolu adres:

GILBERT ROLLIN
Nr. 23 ulica Vaugirard

 Gilbert Rollin!... Ow dłużnik Duplata. Człowiek, którego od chwili swego przybycia do Paryża szukał nadaremnie!... Z którego obiecywał sobie wydostać sto pięćdziesiąt tysięcy franków, przynależnych byłemu kapitanowi Kommuny.
 Szczęśliwy traf stawiał go przed nim niespodziewanie!...