Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/503

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 Ksiądz Raul, wzruszony do głębi widokiem tej nieszczęśliwej istoty i jej głosem błagalnym, pochwycił jej ręce złożone ku sobie.
 — Ty tu... Joanno... w Paryżu? — zawołał podczas gdy oba z Rajmundem sądziliśmy żeś...
 Niedokończył, abawiając się wygłosić wyraz „obłąkaną“ i podniósłszy przybyłą, zaprowadził ją do fotela, na którym usiąść jej rozkazał.
 — Sądziliście panowie żem umarła — mówiła Joanna. — O! stokroć lepiej byłoby to dla mnie jeżeli nie możecie mi dopomódz w odnalezieniu mych córek!
 — Uspokój się, moje dziecko — mówił kapłan. — Twoje niespodziewane przybycie napełnia mnie takiem zdumieniem, iż potrzebuję zebrać myśli, ażeby ci odpowiedzieć.
 — Jeden wyraz tylko!... błagam, jedno słowo! Czy wiecie panowie gdzie są moje dzieci?
 — Jeszcze raz proszę uspokój się! O twoich dzieciach nic niewiem, niestety!
 — O! Boże!...
 — Nie trać wszelako nadziei. Będziemy czynili wszystko, ażeby je odnaleźć.
 — Mogęż temu uwierzyć?
 — Od ciebie zależy udzielić nam potrzebnych ku temu objaśnień.
 — Odemnie?
 — Tak, jeśli twoja pamięć niegdyś zaciemniona, odzyskała swą jasność!
 — To prawda! — byłam obłąkaną — odparła z westchnieniem-ale już nią nie jestem. Wyleczono mnie i to zupełnie. Przed trzema miesiącami dokonano na mnie strasznej operacyi w Przytułku obłąkanych w Blois, gdzie nowy doktór zakładu odgadł, że mogę odzyskać przytomność i rozum. Dziś szanowny księże d’Areynes, pierzchnęły ciemności przysłaniające niegdyś mój umysł.
 „Widzę jasno przed sobą całą mą przeszłość. Wszystkie szczegóły sobie przypominam. Mówiono mi, żeś ty przezacny nasz opiekunie wyrwał mnie z pośród płomieni, podczas gdy konająca prawie leżałam na łóżku, obok kołyski moich dwojga niemowląt. Czuwała nad nami wtedy nasza poczciwa sąsiadka, matka Weronika.