Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/483

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 W ten sposób oporządzony, postanowił udać się do Champigny, pod numer 9, na ulice Bretigny.
 Tam to, jeżeli nie kłamały gorączkowe majaczenia chorego, Serwacy Duplat ukrył banknoty i wartościowe papiery, jakie miały być w przyszłości podstawą jego majątku.
 Jerzy de Grancey, ponieważ odtąd tym nazwiskiem będziemy mianowali owego byłego skazańca, Jerzy de Grancey nie znał wcale tych okolic kraju, do których zmierzał.
 Wiedział to tylko, że do Champigny można się udać Winceńską drogą żelazną.
 Na stacyi zasięgnął bliższych szczegółów.
 Champigny leżało właśnie na linii drogi żelaznej. Wyjechał przeto pociągiem o dziesiątej minut piętnaście.
 — Przyjadę tam jako turysta, amator — mówił sobie. — Zjem śniadanie w jakiej garkuchni i każę sobie wskazać ulice Bretigny, na którą się udam pod pozorem przechadzki. Zobaczę, czy ten dom jeszcze istnieje, a również przekonam się czyli jest pustym lub zamieszkałym.
 Znajdując się sam w przedziale wagonu, otworzył portfel, a wyjąwszy zeń notatnik, odczytywał zapisane przez siebie wyrazy i zdania Serwacego Duplat podczas gorączki w spitalu, w Numei.
 Oto te notatki:

 Champigny, w ogródku pod jabłonią... W butelce czternaście tysięcy franków banknotami... Gilbert Rollin wypłaci mi sto pięćdziesięt tysięcy franków jakie mi jest winien... Inaczej, zagrożę mu piwnicą, przy ulicy Servan... Merlin to okradł mnie z tego wszystkiego denuncjując!...

 Czytając to de Grancey, uśmiechnął się z zadowoleniem.
 — Trzebaby chyba jakiejś nadzwyczajnej fatalności, ażeby to z rąk mi się wymknęło, wymruknął z cicha.
 Przybywszy na stacyę w Champigny, wysiadł, a rozpytawszy urzędnika o drogę do wioski, udał się nią, zatrzymawszy przy jakimś niepozornym budynku.
 Była to karczma wiejska, której jedyną klientela stanowili chłopi z okolicy.