Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/432

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

podniecali jego młodzieńczą wyobraźnię, czerpał w nich naukę, jaką przyrzekał sobie kiedyś wprowadzić w wykonanie.
 Społeczeństwo składa się z dwoch klas, bardzo odmiennych mówił sobie. — Eksploatorów i eksploatowanych. Ażeby zostać eksploatowanym trzeba być bydlęciem, a do tego i być bogatym. Nie jestem ni jednym ni drugim, będę więc eksploatorem!
 Po młodzieńcu takich zasad, można się było spodziewać i obawiać wszystkiego.
 Ukrywał jednak swoje zapatrywania z przewrotna hypokryzyą, okazywał się pokornym między infirmerami siostry Lucyi, dając dowody niezwykłej tkliwości w obchodzeniu się z choremi, powierzonemi jego opiece.



XXXIV.

 Gdy Duplat przyniesiony został do spitala i umieszczony na sali świętej Cecylii, pozostawało mu natenczas już tylko sześć miesięcy do odcierpienia kary.
 Ordynujący chirurg rozkazał Gastonowi Deprèty, jako należącemu do personelu szpitalnych infirmerów, zająć się pielęgnowaniem ranionego, który ze względu na sztukę lekarską, mocno go interesował.
 Serwacy za odzyskaniem przytomności, widząc gorliwą życzliwość dla siebie Gastona, był przekonany, iż prawdziwego znalazł w nim przyjaciela i że jego to tylko staraniom zawdzięczał uniknięcie amputacyi ręki, co z razu nieuchronnem być się zdawało.
 — Ty mnie to uratowałeś! — mówił, ściskając dłoń infirmera — wdzięczność moją dla ciebie na zawsze zachowam!
 Deprèty oddając mu uścisk nawzajem, myślał obłudnie.
 — Wdzięczność twoja w słowach, mój człowieku, djabła warta, musisz mnie czynem o niej przekonać i przekonasz „Wbrew własnej woli“.