Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/412

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

odnajdę w jej przeszłości coś takiego co zdoła rozbudzić jej uśpioną intelligencyę.
 Ksiądz d’Arcynes rozpoczął opowiadanie przedstawiane przed chwila dyrektorowi.
 Lekarz słuchał z natężoną uwagą.
 — Doskonale! — rzekł, gdy młody kapłan mówić przestał. — Sprobujemy teraz obadwa zgalwanizować jej pamięć i wywołać wspomnienia.
 — Jestem gotów działać wspólnie z panem — odrzekł ksiądz Raul — i oby nam się udało, proszę o to Boga z głębi mej duszy!
 — Pańska protegowana została bardzo ciężko ranioną mówił lekarz. Dosięgnęły ją dwa wybuchy granatu. Jeden z nich przedziurawił czaszkę. Liczyłem wiele na pierwszą operacyę. Zawiodła mnie nadzieja, zmuszony byłem otworzyć ranę. Odłam granatu utkwił w głębi, pod czaszką. Przewidywałem to i sądziłem, iż złe pokonam. Niestety! daremnemi były moje usiłowania! Gdy rozpoczęła się rekonwalescencya i zacząłem badać chorą, spostrzegłem, iż czynność mózgowa sparaliżowaną została. Mimo to, być może, iż jeszcze nie wszystko jest straconem! Nieznając całkiem przeszłości tej biednej kobiety, nie wiedziałem jakiej dotknąć struny jej życia, któraby wywołała konieczne w tym razie wstrząśnienie
 — Dziś spróbujemy ostatecznego sposobu. Wszystko zależeć będzie od pierwszego wrażenia, jakie na niej twój sprawi widok, księże wikary. Racz więc pan pójść za mną.
 — Jestem gotów — odrzekł ksiądz Raul.
 — A mnie pozwolisz iść także? — pytał dyrektor doktora.
 — Owszem, najchętniej — odparł tenże.
 Wszyscy czterej weszli na salę Trousseau, gdzie oczekiwali infirmerzy i siostry Miłosierdzia.
 Doktor Perrin szedł naprzód, mając przy sobie po prawej księdza d’Areynes wspierającego się na ramieniu Schlossa.
 Na przestrzeni znajdującej się pomiędzy dwoma szeregami łóżek biało zasłanych, woskowana posadzka błyszczała jak zwierciało. Wszystko tu utrzymanem było we wzorowej czystości.