Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/33

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

nawzajem, uwielbiał swojego pana, gotow oddać życie dlań bez wachania. Złożył na to dowód przygotowując się obecnie do przejścia armii niemieckiej, pośród tysiącznych niebezpieczeństw, aby powiadomić księdza d’Areynes, że jego stryj, bliski zgonu, wzywa go do siebie.



V.

 Zmrok wieczorny zapada.
 Horyzont bez księżyca, pokryty chmurami, powiększa ciemność głęboką.
 Wśród tej ciemności, furtka wycięta w obmurowaniu okalającem park, łączący się z lasem, a z drugiej strony przylegającym do zamku do Fenestranges, otwarła się cicho.
 Ukazał się w niej mężczyzna, w mundurze pruskiego oficera, wiodący na wędzidle konia, osiodłanego po wojskowemu.
 Zamknąwszy furtkę za sobą, szedł z ostrożnością, w las się zagłębiając.
 Podkowy prowadzonego przezeń konia, pokryte pakułami, poprzywiązywanemi starannie do nóg wierzchowca, tłumiły tentent na kamienistym gruncie ścieżynki.
 Na najmniejszy szelest, tak zwykle zdarzający się w lesie, bądź to skutkiem spadnięcia suchej gałęzi, lub zatrzepotania skrzydłami ulatującej sowy, mężczyzna ów zatrzymywał się, nasłuchując, poczem szedł dalej po suchych liściach, trzeszczących pod jego stopami.
 Posuwał się zwolna w ten sposób blisko przez dwie godziny, a doszedłszy po nad brzeg lasu, przystanął i zaczął wzrokiem badać ciemności.
 Wprost niego rozciągała się nieskończona równina.
 Rozsypane w oddaleniu światełka, prze błysk i wały wśród nocy, jak gwiazdy, mgłą spowite.