Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/326

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
There was a problem when proofreading this page.

— Ja nim jestem.
 — Depesza.
 — Daj.
 — Oto jest, panie.
 — Czy trzeba pokwitować z odbioru?
 — Nie trzeba.
 Gilbert, odebrawszy kopertę, wszedł do pokoju, gdzie upadł na krzesło obezwładniony.
 Utkwił spojrzenie, jak zahypnotyzowany, w ów zamknięty papier niemając odwagi go otworzyć.
 Jakąż wieść przynosi ta depesza? — zapytywał siebie.
 Niepewność ta stawała się dlań taką katuszą, iż rozerwawszy kopertę, czytał. Dzika radość zabłysła w jego spojrzeniu.
 — Umarł! — wyszepnął z cicha, ocierając spotniałe czoło. Hrabia d’Areynes umarł nareszcie!
 Uspokojony odczytywał powtórnie depeszę rozbierając słowo po słowie.
 Byłem śmiałym graczem zaprawdę! — mówił do siebie i wygrałem partye nie lada! Skutek był do przewidzenia, cios bowiem zrecznie został wymierzony. Przed upływem miesiąca będziemy posiadaczami dochodów od majatku hrabiego d’Areynes, ostatnie bowiem słowa depeszy nie dopuszczają wątpliwości w tem względzie. — „Obecność pańska jest tu co najrychlej potrzebna“ — pisze doktor Pertuiset. Skoro moja obecność jest im tak potrzebną, zatem nic nie zmieniło się w ostatniej woli zmarłego, doktor widocznie jest tego pewnym, on, taki powiernik nieboszczyka! Wzywają mnie jako reprezentanta interesów mej żony, jako prawowitego opiekuna mej córki abym się zajął uregulowaniem spraw sukcessyi...
 Tu zadumał głęboko.
 — „Obecność moja jest potrzebna — powtórzył, po chwili milczenia, — mimo to nie pojadę do Fenestranges. Słabość Henryki posłuży mi za pozór w tym razie. Niechcę ażeby sądzili, że śpieszę chciwie po objęcie tego spadku jaki teraz już wymknąć mi się niemoże. Odpowiem depeszą doktorowi Pertuiset, a potem prześle mu list z usprawiedliwieniem. I siadłszy przy stole, pisał.