Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/322

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

że on tak gorąco kochał swoją synowicę! Była ona — mawiał jedną z dwojga jego dzieci, licząc ją i Raula.
 Po chwili czytał dalej:

 „Niestety jednak, panie hrabio, na ów radosny obraz rodzinny, los złowrogi rzuca żałobną zasłonę...

 Przeczytawszy to, pan d’Areynes drgnął przerażony.
 Żałobną zasłonę? co to znaczy? — powtórzył.

 „Zmuszony jestem ci donieść bardzo bolesną wiadomość — brzmiały słowa listu — z sercem ściśnionem, załzawionemi oczyma. Nasz ukochany kuzyn, ksiądz Raul...

 Na te wyrazy, zmieniła się nagle fizyonomja starca. Pobladł straszliwie! Uczuł, że serce bić mu przestaje, że jak gdyby obręcz żelazna ściska mu piersi. Konwulsyjne drganie wstrząsało nim od stóp do głowy.
 Nie zdołał już czytać dalszych zdań listu. Przebiegał je tylko obłędnym wzrokiem i zatrzymał się na wyrazach:

 Ksiądz Raul jest konającym w chwili gdy to piszę. Skoro ten list dojdzie rąk twoich, panie hrabio, my tu będziemy okryci żałobą

 Po odczytaniu tych słów zabójczych, starzec ujrzał się nagle otoczonym głębokiemi ciemnościami. Wzrok odmówił mu posłuszeństwa. Na pobladłą twarz jego wystąpił szkarłatny rumieniec. Oczy mu krwią nabiegły. Uczuł, jak gdyby młot ciężki spadł mu na czaszkę.
 Zerwał się, chcąc wołać o pomoc. Nie mogąc wydać głosu z ust na wpół otwartych, padł całym ciężarem na podłogę, trzymając w zaciśniętej dłoni ów list, który go życia pozbawił.
 W pół godziny po katastrofie, wszedł Piotr Rènand do sali. Spostrzegłszy swojego pana leżącym martwo na ziemi, z zaczerniałą twarzą, przypadł do jego ciała z okrzykiem strasznej rozpaczy.