Jump to content

Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/294

From Wikisource
This page has not been proofread.

młodych, a obok tego obawialiśmy się wpaść w sidła kommunistów. Przebacz nam więc to małe opóźnienie.
 — Niema związkowych w tym domu?
 — Niema! przysięgam na honor starego żołnierza! Jest tu trup tylko...
 Trup?
 — Którego znaleźliśmy przed chwilą, zeszedłszy ze wschodów.
 — Tup kommunisty?
 — Nie! Zobacz pan.
 Tu wskazał ciało, przy którem Magdalena klęcząc gorzko płakała.
 Oficer wszedłszy w bramę z dwunastoma żołnierzami, zatrzymał się przed leżącym bez życia, krwią zbroczonym wikarym.
 — Ależ to ksiądz! — zawołał — Ach! ci nędznicy, zamordowali go jak tylu innych! Czy pan znasz tę nieszczęśliwą ofiarę?
 — Znam! Jest to ksiądz Raul d’Areynes, mieszkał w tym domu. Ta stara płacząca przy nim kobieta, to jego służąca. Od miesiąca przebywał w Wersalu. Zkąd go tu znajdujemy? — niewiem... nierozumiem!
 — Spotykałem niejednokrotnie księdza d’Areynes w Wersalu — odparł oficer — był tam ogólnie poważanym i szanowanym. Mówisz pan, że on zamieszkiwał w tym domu?
 — Tak, kapitanie.
 — Ach! to mój pan! mój dobry pan — jąkała Magdalena ze łkaniem.
 — Trzeba go przenieść natychmiast do jego mieszkania — mówił oficer. I skinął na żołnierzy.
 —Bierzcie we czterech tego ranionego — dodał — i nieście na górę.
 Czterech silnych mężczyzn podniosło ciało bezwładne, a poprzedzani przez Magdalenę oświetlającą im drogę, szli na pierwsze piętro do mieszkania księdza d’Areynes, gdzie złożyli go na łóżku, w sypialni.
 — Trzeba sprowadzić coprędzej doktora — zawołał kapitan, zwracając się do Leblond’a.
  — Jestem byłym wojskowym chirurgiem rzekł ten-