Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/122

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

a podtrzymywane licznemi bataljonami pieszemi Gwardyi Narodowej, dokonywało cudów waleczności.
 Odebrano wrogowi wzgórza Montretout, wyparto go z Saint-Cloud, zabrano mu jedenaście dział i znaczną liczbę jeńców.
 Było to niezaprzeczonem zwycięstwem, ale niestety nierozstrzygającem.
 Podczas, gdy lewe skrzydło opanowywało Saint-Cloud i Montretout, centrum, wyruszywszy dla zaatakowania pozycyi nieprzyjacielskich, jako pierwszą zaporę napotkało folwark la Fouilleuse znajdujący się pomiędzy Garche i fortem Mont-Valérien, a nader silnie osadzony przez wroga.
 Wojska francuzkie z wrodzoną sobie zaciekłością dwukrotnie rzuciły się na te zaporę i po dwakroć cofnąć się musiały.
 Przybywały coraz świeże bataljony Gwardyi Narodowej, a w ich liczbie bataljon 57, w którym znajdował się oddział Gilberta Rollin, gdy nagle pułkownik zawołał:
 — Na bagnety! dalej na bagnety!
 Ze wszystkich piersi wybiegł okrzyk, tysiąckrotnie wtórzony:
 — Na bagnety!
 I owi zaimprowizowani żołnierze rzucili się z taką odwaga na wroga, jak starzy Afrykańcy bojownicy.
 Gilbert pobladły, lecz niewzruszenie spokojny, szedł naprzód, wiodąc za sobą swój oddział. Paweł Rivat postępował tuż za nim, z zaiskrzonym wzrokiem, pełen patryotycznego zapału. Serwacy Duplat, ów łotr, szedł w tyle, drżac cały, z kroplami potu na czole. Nogi uginały się podnim, jak pod pijanym człowiekiem.
 Sciśniony tłum walczących, uniósł go z sobą mimo jego woli.
 Chciał się zatrzymać, wymknąć się... uciec, niemógł tego jednakże uczynić.
 Straszliwy ogień karabinowy, przyjął tych walecznych synów Paryża. Owładnięci szałem bojowym szli naprzód. Nic nie zdołało powstrzymać tego bohaterskiego uniesienia i wkrótce środkowe oddziały, były wstanie przyjść z pomocą kolumnom lewego skrzydła.
 Powodzenie wzrastało!
 Zamek i park de Bunzeval, zostały wrogowi odebrane,