się roje najezdniczych Tatarów. A więc nietylko bliższa okolica C., ale cała niemal Bracławszczyzna, z powodu tychże najazdów rok po roku odnawianych, z czasem w jednę tylko krwią zbryzganą zamięniła się pustynię. To też ludność sielska jej została albo wytraconą albo w jasyr zapędzoną, a szlachta miejscowa, ta, którą miecz tatarski oszczędził, a osiedlona tu pierwotnie za onych czasów, kiedy jeszcze sąsiedztwo Tatarów krymskich nie gniotło, ujrzała się nagle w posiadauiu pustych obszarów, z których znikły ślady nawet kwitnących, niegdyś do niej należących włości. A więc zubożona teraz, na mieniu podupadła, musiała się z tych swoich pustek, nic już nie przynoszących, wyprzedawać, a tem samem ustępować miejsca tak nazwanym „ludziom mocnym“ z Wołynia, głośnym z dostatków, dobrze w grosz zaopatrzonym, którzy stawali się nowonabywcami tychże dziedzictw pustych, kolejno i stopa po stopie. Więc po zniszczeniu tatarskiem, C. został był, około tego czasu z kwitnącej osady „pustem uroczyskiem“. A więc Aleksander Jańczyński, jeden z sukcesorów Jerzowej Jańczyńskiej z Kalnika, około 1608 r. przedał tak Kalnik jak i „puste Cybulowskie uroczysko“ księżnie Annie z Chodkiewiczów Joachimowej Koreckiej, siostrze rodzonej wiekopomnego wodza i zwycięzcy z pod Kirchholmu, Karola Chodkiewicza. Pani ta, można i gospodarna, rychło też potrafiła opustoszałą tę majętność skrzętnym zachodem urządzić i podźwignąć. Jakoż już dokument z r. 1613 r. nazywa Cybulów „miastem“, gdyż istotnie na dawnej zniszczonej posadzie Cybulowa osiedliła się była już wtedy wieś, która się odtąd nazywała „starym Cybulowem“; obok niej na nowem już miejscu stanęła inna jeszcze większa, budowniejsza osada czyli miasteczko, które też zaczęło się nazywać „Nowym Cybulowem“. Byłto zresztą czas, kiedy właśnie, w całej tej prowincyi robota osadnicza we wszystkich prawie kierunkach odbywała się na nowo; wszędzie też za sprawą tak nazwanych „mocnych ludzi“ z Wołynia, którzy tu świeżo dobra ponabywali, kraj ten nieledwie cały znowu nowem zakwitł życiem, urządzał się i zaludniał. Tymczasem spadkobiercy po zeszłej niegdyś Jerzowej Jańczyńskiej, rozrodzeni w całą prawie gromadę wnuków jej, a nawet prawnuków, zaskarżyli tę przedaż dóbr ukraińskich przez Aleks. Jańczyńskiego na. rzecz księżnej Koreckiej uczynioną jako nieprawną, albowiem jeszcze działu tych dóbr pomiędzy nimi nie było, a to z powodu, iż dla „częstych inkursyj i trwóg tatarskich“ nikt z nich przedtem z Wołynia na Ukrainę nie mógł zjechać. Reprezentantami zaś spadku tego po Jańczyńskiej byli oprócz Jańczyńskich inne jeszcze z nimi spokrewnione domy jako to: Hańscy, Podhorodeńscy, Sieliscy z Branowa, Sobiescy, Czerniewscy, Sługoccy, Turowie i Obodeńscy. Rozpoczęli więc wszyscy ci razem proces o sprzedaż nieprawną. Proces ten tem się atoli zakończył, iż trybunał lubelski wyrokiem swoim przyznał im prawo do dóbr i nakazał dział uskutecznić. Ale skoro oni dział ów między sobą dopełnili, każdy z nich z osobna zbył swoją część tejże księżnie Koreckiej, oprócz Obodeńskich, którzy część swoję w C., przypadłą na nich też z dzialu, odprzedali ks. Konstantemu Wiszniowieckiemu. Odtąd już więc dziedziczyli na C. w większej połowie książęta Koreccy, w mniejszej ks. Wiszniowieccy. Dalsze zaś dzieje Cybulowa co do przechodu jego z rąk do rąk są następne: Ks. Karol Korecki, syn ks. Joachimowej, część Koreckich w Cybulowie odprzedał w 1630 r. Stanisławowi i Michałowi Faszczewskim. W. 1644 r. dziedzicem Cybulowa był już Aleksander Faszczewski, który z współdziedzicem tegoż Cybulowa ks. Jauszem Wiszniowieckim prowadził spór zawzięty o lasy do tychże dóbr należące, a które tenże książę, uzurpując całkiem sobie, wycinał „dla zabudowania w tymże Cybulowie miasteczka i osadzenia słobód dokoła mnogich“ Tymczasem nadeszły wojny Chmielnickiego, i Cybulów doznał zajęcia przez kozaków (Księga pam. Michałowskiego). Wzniecony pożar wojny, jak wiadomo, ciągnął się długo, i kraj cały znów wyludnił się, zniszczał. Były wsie takie „że tylko ziemia i niebo zostało.“ Pustym był i C., do którego dopiero około 1703 r. wrócili jego dziedzice, nie Faszczewscy wszakże ale sukcesorowie Floryanowej Potockiej, której Cybulów, przed samem rozpoczęciem się buntów kozackich, Aleksander Faszczewski w zastawie był puścił. Tymi nowymi posiadaczami Cybulowa byli więc Kordyszowie. Krzysztof Kordysz, ożeniony z córką Floryanowej Potockiej, wziął też C. w posagu, już nie jako zastaw ale jako dziedzictwo; Faszczewscy bowiem niewykupili byli tych dóbr. Spustoszały też C. dzwigał się zwolna i zasiedlał na nowo, tak że w 1725 r. już go w dokumentach nazywano znów „miasteczkiem.“ Synem Krzysztofa Kordysza był Stanisław. On to podobno nabył i drugą połowę C. od spadkobierców już ks. Wiszniowieckich. Ten Stanisław Kordysz zostawił trzy córki, z których jednej Katarzynie, będącej w zamężciu za Ignacym Jełowickim, starostą zawideckim, dał w posagu klucz cybulowski. Następnie z ręką Tekli Jełowickiej, która wyszła za Hipolita Rohozińskiego, podkomorzego pow. lipow., majętność ta przeszła na tegoż familią. Obecnie właścicielem C. jest Władysław Rohoziński, syn Hipolita, marszałek szlachty pow. lipowieckiego. Hipolit Rohoziński wzniósł tu okazały dom w stylu pała-
Page:PL Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. T. 1.djvu/719
Appearance