Jump to content

Page:PL A Daudet Mały.djvu/249

From Wikisource
This page has not been proofread.

 — Niech mi pan pozwoli — zwróciłem się do Pierrotte’a — ofiarować pierwsze me dzieło Kamili.
 I złożyłem je w te ukochane, drżące z radości rączki.
 O, żebyście wiedzieli, jak czarne oczy podziękowały mi ślicznie i jak rozbłysły, ujrzawszy moje nazwisko na okładce. Natomiast Pierrotte nie okazywał zbytniego zapału. Słyszałem, jak się pytał Kubusia, ile ja też mogę zarobić na takiej książce.
 — Tysiąc sto franków — odparł Kubuś z wielką pewnością siebie.
 Poczem mówili jeszcze gługo pocichu, ale ja ich nie słuchałem. Byłem całkowicie pochłonięty przyjemnością, jakiej doznawałem na widok „czarnych oczu“; długie jedwabiste rzęsy to zawisały nad stronicami mojej książki, to podnosiły się na mnie z zachwytem...
 Moja książka!... „czarne oczy“!... i całe to Szczęście zawdzięczałem „Matce!...”
 Tego wieczora, zamiast wprost wrócić do domu, przechadzaliśmy się po galerji Odeonu, aby zobaczyć, jak wygląda „Sielski Dramat“ na wystawach księgarskich.
 — Poczekaj, dowiem się, ile egzemplarzy już sprzedano — powiedział Kubuś.
 Czekałem na niego, chodząc wzdłuż i wszerz i przyglądając się z pod oka pewnym zielonym okładkom z czarną obwódką, które rzucały się w oczy na wystawie. Kubuś nadszedł za chwilę, był blady ze wzruszenia.