Page:Nałkowska - Książę.djvu/60

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.
52
 
 


I rzeczywiście — dziś o godzinie drugiej w południe usłyszałam dzwonek — i wiedziałam odrazu, że to on. Byłam zła — i zdecydowana nie przyjąć go.

Ale gdy pokojowa oddała mi jego kartę — znowu zabrakło mi odwagi i kazałam prosić.

Na szczęście była właśnie u mnie starsza siostra męża, kobieta sprytna i światowa. Poprosiłam ją, by asystowała przy tej wizycie, na co zgodziła się chętnie. Pod osłoną tej powagi uczyniłam z siebie coś w rodzaju surowej mniszki.

Nie poprosiłam go naturalnie o obiecaną deklamację, chłodem i powagą dając poznać, że wizyta ma być krótka i etykietalna.

Emilja była wprost zachwycona mym zachowaniem i po wyjściu Zienowicza, który w tej atmosferze nie wytrzymał dłużej, niż dwadzieścia minut, wyrażała mi radość z powodu posiadania tak cnotliwej bratowej.

Sądzę, że Zienowicz więcej nie przyjdzie — i trochę żałuję.