Page:Nałkowska - Książę.djvu/190

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.



Julka powiedziała:

— Od Księcia była wiadomość. Wyjeżdżał z Burym na prowincję. Za dwa dni wróci.

Mocno zamknęłam usta i nic nie powiedziałam. Julka popatrzyła na mnie. Powoli spuściłam oczy.

I gdy szłam do domu w smutny lutowy dzień — wiosna była we mnie i wkoło mnie. Oto wiem nakoniec, co jest miłość — i nigdy dotąd nie marzyłam o takiej rozkoszy. Oto piersi mi rozrywa hejnał szczęścia. Oto oślepia mię ogrom nieznany i majestat, ozłocony legiendami wieków, pierwszej miłości. Wszystko, co dotąd było, niczym było.

Patrzyłam na ludzi, jak na przyjaciół i braci — i śmiałam się do nich oczami, jak ufne dziecko.

— Więc aż taka jest miłość? — głośno powiedziałam, wchodząc do domu.

Z tych dni ostatnich przypomniałam sobie chwile śmiertelnych przerażeń, gdy ręce skrzyżowane zaciskałam na piersiach w niemej, nierozumnej modlitwie o ratunek dla niego. I stanęło przede mną cudowne, słoneczne objawienie, że po raz pierwszy w życiu moim kocham, że ponad życie moje i ponad świat cały kocham tego człowieka.

Zrzuciwszy płaszcz, położyłam się na dywanie