Pan nie zrobił czegoś niedobrego, nieestetycznego, czegoś, coby mi mój własny postępek kazało uważać za niestosowny.
A może lękam się dla tego tylko, że już nie tak bardzo dobrze Pana pamiętam.
I — zresztą — —
Kłamię wszystko. Kocham Pana w tej chwili tak cudnie i bardzo, jak i w chwili rozstania naszego — i przedtym i zawsze — Tęskniłam za Panem przez całą tę smutną wiosnę i całe smutne lato, przez pół roku, dwa miesiące i dni dwanaście... Jaki czar rzucił Pan na mnie, że dotąd jeszcze — Piszę — i boję się, by się na nowo nie stało tosamo — to okropne. Bardzo kocham — i znów chciałabym wszystko dla siebie... Zła jestem — i kapryśna, jak wtedy... I równie ładna...
Nie będę przepisywała i zmieniała nic. Niech Pan odpisze, co Pan chce.
Niech pan pamięta: kocham zawsze.