Page:Makuszyński - Straszliwe przygody.djvu/77

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.



I.

Czy nie uważasz kochany malarzu, że dostałem manji pisania „listów z podróży“, jak gdybym był panienką, która się musi wypisać pod adresem: „Zawiedziona 4832 poste restante“? — Czynię to jednak dlatego, aby się moi przyjaciele dowiedzieli ze smutkiem, że mi się nic złego w drodze nie stało, że nie złamałem nogi i że mnie nie rozjechał automobil, szczególnie moi przyjaciele piszący dramaty; kiedy sobie bowiem, mój drogi, wyobrażę mój pogrzeb, mam przed oczyma obraz niesłychanie wesoły: oto trumnę moją, wysmukłą w lwowskim stylu, trumnę wypożyczoną z teatralnego magazynu, niosą czterej silni dramaturdzy, a niosą ją strasznie szybko, abym przypadkiem z niej nie wstał koło teatru, gdzie, śmiem mieć nadzieję, dyrektor teatru będzie miał mowę, zakończoną wśród łez okrzykiem:

— Boże! czemuś zabrał tylko jednego?

I powiedz, drogi malarzu, co ja jestem temu winien, że ktoś sobie kupił papier i pióro i jednem cięciem zamordował w pierwszym akcie ojca, w drugim matkę, w trzecim kota, sklął świat, ludzi i Pana Boga?

Aby tedy ochłonąć z nadzwyczajnego wra-