Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/73

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
69
GRZECH MÓJ

Czekanie tylko lśni w mem rozszerzonem oku,
Cierpliwie czekam jakiejś śmiertelnej choroby.

Zgubiłem grzech, więc jestem jak najlichszy żebrak,
Życie mi nawet sakwę mą żebraczą skradło...
Zawiodę modły, pochlebstw mi dla Boga niebrak,
Świętym jeszcze być mogę, w święte wszedłszy stadło.

A przeto będę w mnichów faryzejskim tłumie
Hymny śpiewał, prześwięcie w modłach mych obłudny,
Albo niech mi anioła Pan w piór pośle szumie
I pomoże odnaleść wśród skał grzech mój cudny.