Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/253

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.



KŁAMSTWO O MĘCE



...Twój list ostatni pieśń mi bałamutną
Śpiewał, o szyby okien bijąc płaczem,
Żem usiłował twarz uczynić smutną;
Twe łzy, jak ptastwo za ślepym puhaczem
Leciały z duszą mą... Mam twarz jak płótno,
Białą od tęsknot niewiadomo za czem.
Twój list mi w rękach łkał i tak zdradziecko
Do rąk się tulił, jak spłakane dziecko.

Ty listów płakać nie ucz! Znam te posły,
Które udają, że je rozpacz wiodła,
I że anielskie tu ich skrzydła niosły.
Słoneczne w łodzi poskrywawszy godła
W morze łez biją skrwawionemi wiosły,
A w żagle dmie im śmierć, z przerażeń podła.
Lecz kiedy piersi rozkrwawią kotwicą,
W twarz biją, oczy rażąc błyskawicą.

Więc ciebie męka żre?! A cóż mnie o to!
Chcesz nad Chrystusa być i jego mękę