Page:Kornel Makuszyński - Rzeczy wesołe.djvu/90

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
72
KORNEL MAKUSZYŃSKI


Miss podniosła do oczu pince-nez i spojrzała na poetę z nieskończoną pogardą. A poeta wyrzucił z siebie razem z kłębami dymu:

— Czyś ty myślała, miss, że ja się naprawdę zabiję? Ja, uważasz najdroższa, urządziłem fałszywą krydę i zabiłem się symbolicznie. Szkoda mi, psiakrew, lustra...

Miss wydęła mocno malowaną dolną wargę; w prawej ręce trzymała pince-nez, lewą, ujęła suknię. Miała minę hrabiny, której ojciec jest konduktorem przy konnym tramwaju.

Wycedziła przez fałszywe zęby:

— I cóż Pan zamyśla?...

— Żenię się, miss...

— A taaak! Żegnam...

Poeta zgiął się w ukłonie.

— Pani...

— Bydlę!...

— Paaani...