— 14 —
Ale zaro sa żebesta mnie piniądze dale,
Bo jesz besta mnie potemu, bjese, oszukale.
A kapuza też je moja, za nią jo nie płacę,
Bo i tak sę na zorobku wierę nie zbogacę.
Tej sę srodze Szmul uceszeł, gorsc mnie podoł prawą,
Zyskan przecąn rycht trze raze i beł kuńc ze sprawą.
Potym kożdy po talaru na stoł werechowoł.
A jo wszetko włożeł w szneptuch, zawiązoł i schowoł.
Tej żem wsadzeł so kapuzę jaż po same usze,
Jesz przezdrzołem sę w zwiercadle i redowoł w dusze;
Beło srodze mnie w ni pięknie, muca co sę zowie!
Ale cężko beła, jakbem centner mnioł na głowie.
Jo nie wiedzoł, co to beło, cze to ubzdurzenie,
Cze gdze urok, czy omąna, cze boście zdarzenie. —
Czasem beło mnie, jak ciejbem w bani mnioł gdzie szemka,
Czasem mgło mnie sę robjeło, że mnie brała drzemka;
Roz mnie mocno po wiczosu i czubie drapało,
A tej znowu po żedowsku w usze cos szeptało;
Czasem w doł mnie cygło, jakbem kamniń mnioł u szyji —
Ale skornom głębok westchnąn do Pannę Maryji,
Tej muszała zaro zdzinąc cężenio przeczena,
Muca stała sę lecuchno, jak ciej pajęczena.
Więc żem mesloł, że to beło jeno przewidzenie
I żem zaro mnioł spokojną duszę i sąmnienie.
Tero pobjeg żem do koni, doł żem jim kąsk seczci
I nalołem jim w koreto kubeł wode z beczci.
Kupieł żem so parę sledzy i za srebnik chleba.
I wnet sobie bełem fertych ze wsześcim, jak trzeba.
Ciej ju żede powsodałe z byńdlami na sanie,
Tej żem ruszeł rzekąc: — Niech sę wolo bosko stanie! —