Jump to content

Page:Jan Lechon - Karmazynowy poemat.djvu/14

From Wikisource
This page has been proofread.

Bezmyślna, jurna dziewka bezwstydnie odkryta.
Tęczami sennych skrzydeł po czole go muska,
Do ust mu lepkie wargi przykłada czerwone.
Hej! młyny! idą młyny — i woda w nich pluska.
— — — — — — — — — — — — — — —
Na dzień dla żywych, dla mnie — na wszystko skończone.



10