Page:Język Polski Rocznik 1 (1913).djvu/56

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
48
I. 2
JĘZYK POLSKI


taki, że pełnogłoska -y- dostała się i utrzymała we wzorze rodzaju męskiego, analogicznie do koncówki I., IV. i V. przypadku (dobry!), pełnogłoska zaś -e- we wzorze rodzaju nijakiego analogicznie do wszystkich przypadków, a przedewszystkiem analogicznie do przypadków również I., IV. i V., które w przeciwstawieniu do wzoru rodzaju męskiego posiadały w rodzaju nijakim -e-, jako pełnogłoskę przyrostkową (dobre!).

W l. mnogiej były oboczne końcówki -ymi i -emi i może były rozłożone tak, że rzeczowniki męskie osóbowe przedewszystkiem miały tendencye do -ymi, a męskie nieosobowe i rzeczowe, wraz z rzeczownikami żeńskimi i nijakimi do -emi. Nicby nie było niemożliwego, gdyby narzędnik l. pojed. rodzaju męskiego na -ym począł wywierać wpływ na narzędnik l. mnogiej rodzaju męskiego, wypierając końcówkę -emi, a popierając zagnieżdżenie się końcówki na -ymi na cały zakres rzeczowników męskich bez względu na to, czy są osobowe lub nieosobowe. A w takim razie, jeżeliby te wszystkie asocyacye zostały przeprowadzone, tobyśmy właśnie otrzymali w rezultacie stan dzisiejszy, skodyfikowany, jak wiadomo, przez Kopczyńskiego a podtrzymywany przez Małeckiego. Możliwa jest rzeczą, a mnie się to nawet wydaje prawdopodobnem, że przepis Szylarskiego i Kopczyńskiego opiera się na tym realnym fakcie, iż oni wraz ze swojem otoczeniem tak mówili, a przynajmniej, o ile mi wiadomo, nikt nie przytoczył dokumentu, któryby to przypuszczenie usuwał. Znamiennem zaś jest dla naszych stosunków to, że Kopczyńskiego posądzono o dwie rzeczy: o nieuctwo i dowolność.

Jak wiadomo, język narodowy konkretny nie istnieje, a istnieje tylko szereg dyalektów lokalnych (wsie, miasta, okolice), lub dyalektów warstwowych (dyalekt t. zw. klas wykształconych, rzemieślniczych itd.). Te znowu dyalekty rozpadają się na gwary poszczególnych kół, koteryi lub obozów, w których znowu można wyróżnić dyalekty indywidualne poszczególnych osób. Otóż gramatyk opisowy daje swoje przepisy na zasadzie obserwacyi wymowy swojej i swego otoczenia. Z natury rzeczy musi to być ograniczony bardzo zakres obserwacyi; jest rzeczą pewną, że żaden chyba gramatyk nie obserwował choćby ze sto tysięcy ludzi. A przecież np. język narodowy polski obejmuje dwadzieścia milionów ludzi! Jakże drobną jest cyfra stutysięczna wobec tej masy!

Do pewnego stopnia zatem można powiedzieć, że każda reguła gramatyczna jest dowolna wobec całości masy narodowej. W tem znaczeniu z pewnością była dowolna i reguła Kopczyńskiego i Szylarskiego o narzędnikach i miejscowniku; podobną też dowolność posiada i pisownia, proponowana przez prof. A. A. Kryńskiego. Ale