Ale trwało krótko, jak błyskawica. Nie było na nie czasu. Dnie mijały szybko, pełne powszedniego trudu żołnierskiego.
Emil znalazł był przy Warłomie list do Ady, pisany zdaje się w ostatnich chwilach. Natychmiast zajął się jego wysłaniem. W niedaleko stojącej kolumnie amunicyjnej służył kuzyn Emila, młodziutki, delikatny i bardzo dobry Rysiek Sinodworski; od niego dowiedział się Emil adresu Ady. Ten Ryś też powiedział mu z tajemniczą miną, że Ada miała się zaręczyć z kimś innym, że nie odpowiadała na listy Warłoma, że z tego powodu Warłom bardzo cierpiał.
To wszystko nie wydało się Emilowi zbyt prawdopodobne, zwłaszcza, że wkrótce później przyjechała sama Ada, aby zabrać ciało narzeczonego. Potrzebne na to pozwolenie uzyskała aż w Wiedniu, a pomógł jej w tem właśnie niezapomniany stryj Emila, posiadający szerokie stosunki w wyższych sferach wojskowych i wielkie wpływy na zewnętrzną politykę kraju, hrabia Józef Worostański.
Emil widział się z Adą tylko przelotnie i niewiele mógł z nią mówić. Powziął zaledwie nieco pobieżnych wiadomości o rodzinie, której nie widział tak dawno i która zresztą mniej jeszcze, niż kiedykolwiek, teraz go obchodziła. Zauważył, że Ada wyrosła na zupełnie piękną kobietę. Podobał mu się nawet jej strój męski i wojskowy, chociaż tak go kiedyś raził u księżny Jaszwin — zresztą dla tego może, że Ada była kształtniejsza i wysmuklejsza. Trochę mu tylko nie dogadzał jej ton zbyt swobodny i lekki, wobec misji, w jakiej przybyła. Z łatwością dostała się wszędzie, gdzie było trzeba, i sprawę całą załatwiła bez większych przeszkód.