Page:Hrabia Emil.djvu/168

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

duszy. Od Fane’a wiedział Emil, że Ephraïm uważa swą żonę za bardzo niemądrą i nudną, ale ją lubi.

Była istotnie niemądra. Ale miała jakieś myśli i jakieś zaciekawienia. Jeszcze przed otrzymaniem chrztu, jako słuchaczka Sorbony, interesowała się światem religijnych wierzeń i dogmatycznych finezji. Badała sekty i odszczepieństwa różnych epok i wyznawała je po kolei. Zajmowała ją kwestja, czy śmierć istniała przed grzechem Adama i Ewy — i skłaniała się raczej ku herezji Pelagjusza. Jak wyznawcy Nestora, powątpiewała o dziewictwie Matki Boskiej. Gniewała się też, że arjanie przeklęci zostali przez sobór Nicejski. Uważała bowiem za słuszne, aby Bóg Ojciec starszy był od Syna.

Przyjąwszy katolicyzm, nawróciła się naprawdę i żałowała swych błędów. Przez czas dłuższy co rano jeżdziła na mszę. Czytała też Mémoires d’une Expalladiste, choć wiedziała, że są mistyfikacją, i wierzyła w nawrócenie miss Diany Vaughan, z którą, nieświadom jej nieistnienia, korespondował nawet kardynał Parocchi. Wierzyła w cuda, w obcowanie z umarłymi, w różnorakie prawdy okkultyzmu. Czerwonawa, zmysłowa mgła tych wierzeń była atmosferą, w której najlepiej oddychała jej dusza — leniwa, kobieca, bezkrwawa.

Rozstanie z Dianą odbyło się bardzo prosto. Emil przestał przychodzić do niej. Po paru dniach napisał list ze zdawkowem usprawiedliwieniem, że jest źle usposobiony i leczy się samotnością. Nic więcej. A ponieważ nie odezwała się doń ani słowem, nie wyraziła ani swego niepokoju, ani zdziwienia — więc mógł się i ze swojej strony widzieć urażonym łatwością, z jaką przeniosła ten cios.

Gdy po dłuższym czasie zjawił się w jej willi,

166