Page:Hrabia Emil.djvu/15

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

Młody filozof jednym susem dopadł elewa, chwycił go twardą garścią za kołnierz, wyrwał mu z rąk szpicrutę i zbił go nią krótko, a mocno, poczem odepchnął go od siebie tak, że chłopak upadł. Guwerner był blady z oburzenia, i wstrętu i natychmiast poszedł do hrabiny, by oznajmić, że wyjeżdża.

Emil stał blizko i słyszał rozmowę. Pan Tołajski był gniewny i mówił o zdziczeniu instynktów. Hrabina ze sztucznym spokojem wyjaśniła, że kierowanie instynktami dziecka jest zadaniem pedagoga. Ze wprawdzie, ufając mu bardzo, zadanie to złożyła w jego ręce, przecież, o ile sam nie czuje się na siłach, to oczywiście, chociaż z żalem, nie zatrzymuje go ani chwili. A to tembardziej, że sama jest zdania, iż nawet w takim wypadku karanie dziecka biciem i szarpaniem chybia celu; że za bardziej wskazany uważałaby raczej wpływ perswazji i religji.

Guwerner powtórzył, że pragnie odjechać, nie widząc więcej ucznia, do którego nie taił wstrętu. Hrabina uczyniła gest, iż właśnie nic nie ma przeciwko temu, i dodała, że przed upływem godziny rachunek przesłany mu będzie do jego mieszkania.

W tem miejscu Emil uważał za słuszne interwenjować. Wszedł przez drzwi otwarte do pokoju, z zaczerwienioną od płaczu twarzą i jednem uchem.

— Ja byłem winien, mamo, — rzekł prędko. — Wstydzę się tego, co zrobiłem. Poproś pana Tołajskiego, żeby został. Teraz się poprawię. Tego więcej nie zrobię. Sam chcę się poprawić.

Hrabina i guwerner, tak zaskoczeni, zmieszali się oboje, wyszli ze swoich ról.

13