Page:Hanns Heinz Ewers - Żydzi z Jêb.pdf/63

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

„Czy mam ci jeszcze coś powiedzieć, Jehielu, bar Obadja? — Jakżeż mielibyśmy wypędzić z domu naszego obcych, którzy wierzą w to, co my, jeśli wielki Jezajasz króla Koresa, zwolennika Zoroastra, wielbiciela ognia, zowie naszym Bogiem i zbawicielem?“

Jehiel zagryzł wargi. Musiał nareszcie wypowiedzieć gorzką wiadomość, którą przyniósł dla starego, lecz nie wiedział, jak się do tego zabrać. „Słuchaj, Jedonjo“, rozpoczął, „niejedno się zmieniło w kraju żydów. Księga ustaw naszych — “

Lecz znowu przerwał mu stary. „Przyjęliśmy ją. Podsunęliście ją Mojżeszowi — to mnie dziwi, gdyż imię jego jest egipskie, a nie hebrajskie! Nie odrazu zdobyła sobie tu uznanie — trwało to pokolenia całe, aż się do niej przyzwyczajono w naszych kolonjach egipskich. Lecz przyjęliśmy ją — powiedziałem ci już, że w nowej naszej świątyni nie będzie ani skrzydlatych wężów, ani Masseb, ani Aszer.“

„Zakon stał się większym i surowszym“, ciągnął dalej Jehiel. „Ezra przyniósł nowy zakon z Babilonji“.

„Syn mój opowiadał o tem“, odparł Jedonja, „dowiadywał się dokładnie u ludzi w Judei i w Samarji. Nowy zakon — i ten również ogłoszony pod imieniem Mojżesza, urodzonego tu nad naszym