Page:Dusze z papieru t.1.djvu/79

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
75
 


Zamajaczyła mi, gnąca się pod ciężarem hermelinów i bisiorów królewskich dusza poety, śpiewająca hymn na początku poematu, dusza, co się »rozparła w królewskiej chwale miłości i śpiewa, odszedłszy od tłumu w zacisze słoneczne, że

»zaprawdę ten jest największym mocarzem, któremu obce jest panowanie« —

dusza poety, który głosił, że wiosnę nową rozpoczął i hymn nowy o świętej miłości, »która jest wszystkiem i w której jest wszystko«.

I jeśli własną duszę uświęcał poeta w walce, którą Król wiedzie w »Odwiecznej baśni« — to zaprawdę nie był tylko pysznym gestem poetyckim hymn, wygłoszony przed nią, w przedmowie do poematu, albowiem walka jest wielka, a płaszcz królewski nietylko udrapowany umiejętnie.

Jeśli tak jest, jeśli »Odwieczna baśń« jest ogromnem rozwinięciem jednej zwrotki hymnu o odrodzeniu przez świętą miłość duszy poety — nie jest jeszcze królewskość tej duszy i królewskość zwycięstwa nad tłumem, samouwielbieniem w symbolu. Ta królewskość była gotowa, gotowy był sztafaż i gotowe były dekoracye, baśń bowiem o walce dobrego i złego jest odwieczna, odwieczne są postacie symboliczne, więc ich poeta nie stwarzał, tak samo jak nie stworzył historyi scenicznej; albowiem sprawa małżeń-