Page:Dusze z papieru t.1.djvu/25

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
21
 
 

już nie ma duszy i nie będą »odpoczywali w spokoju«, bo ich przeklął czcigodny sędzia Rolewski, ich, i tych wszystkich »literatów, poetów, błaznów, aktorów, klownów, emancypantki, malarzy«... jednem słowem wszystkich, którzy powinni skończyć na suchej gałęzi.

Koniec »wesołego dramatu«.

Stworzył go jeden potężny poryw i wielkie ukochanie tego wszystkiego, co ukochali bohaterzy tego dramatu.

Dlatego mniejsza o to, czy ta scena jest dobra, a tamta zła, czy prawdziwą jest ta figura, a nieprawdziwą tamta... wszak to jest oda do młodości, a nie dramat. Drga wprawdzie w tej muzyce nuta molowa, lecz to tylko patos szlachetny, bo młody poeta ma bardzo wiele wspólnego ze starym aktorem: obaj lubią śmiertelne pozy.

Młodzieńczy zaś ten entuzyazm Kisielewskiego jest nieraz porywający (szczególnie w »Sieci«, bo »Ostatnie spotkanie« nosi na sobie już zbyt wiele pracy, zmęczonej, zbyt starannej). Entuzyazm dla jakichś potęg mistycznych, co mają rozerwać ciasnotę piersi, uwielbienie miłości, czystej, jak kwiaty. Sceniczne utwory Kisielewskiego mogą być uważane za dokumenty chwili, która entuzyazm ten urodziła. Kisielewski zapisał świetnie te stany nastrojowe, okresy przełomów, rodzenia się pragnień, budzenia się wio-