Page:Dusze z papieru t.1.djvu/174

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
170
 
 

czne i gdyby nie było — smutne, i gdyby przedtem ksiądz ten nie był pożyczył kobiecie, niewiadomo z jakiej racyi, pieniędzy, a teraz przyszedł na skargę do męża.

Drugą taką figurą jest chłop, co z Ameryki wrócił i nudnie opowiada o niej, wedle znanej recepty robienia wesołości przez przesadę.

Niedźwiedzią przysługę zrobiło sztuce samo zakończenie. W komorze powiesił się chłop; żona, w bardzo dobrej scenie, waha się co uczynić: czy wołać o ratunek, czy uciec, korzystając ze sposobności. A oto w tej chwili, w scenie bezwarunkowo najsilniejszej, ukazują się w otwartem oknie cztery chórzystki z gwiazdą betlejemską i rozpoczynają się drzeć na temat: Nowy Rok bieży, w jasełkach leży... — aby była groza, której zupełnie nie było, bo była chwila straszliwie melodramatyczna.

I aż szkoda doskonałej sceny, która poszła na marne, bo cały tragizm wypłoszyły te cztery chórzystki. I po co w tej chwili, »ta chata rozśpiewana, grająca muzyką w noc ciemną«? Łatwy i banalny efekt, Szukiewicza niegodny.

W rezultacie autor zadziwia śmiałością w ujęciu tematu, chociaż go siły opuszczały po drodze, kiedy się zabłąkał w gąszczu drobiazgów. Dal w sztuce swojej obok figur nie-